O dotyku

Doświadczyłam Dotyku, który był darem dla mnie. W szczególny sposób otworzył mnie na piękno, które jest w moim ciele.
Z akceptacją, szacunkiem i uważnością, niczego nie odrzucając, pozwalając aby działo się samo i płynęło w naturalnie pojawiającym się kierunku…
Był balsamem na każdą ranę, odrzucenie i bylejakość jakie doświadczyłam kiedykolwiek w życiu…
I otulił mnie kocykiem pełnym miłości i ciepła. Tak bardzo tego potrzebowałam.

Taki dotyk sprawia, że ufam i otwieram się coraz bardziej.

– tak kiedyś napisałam po  masażu od bliskiej mi osoby. I pamięć tego doświadczenia nadal jest w moim ciele.

Dobry dotyk, uważny, nieoceniający może być czymś wspaniałym. Często nawet nie wiemy jak bardzo nam go brakuje. Gdy doświadczyliśmy czegoś takiego to przestajemy zgadzać się na bylejakość i przeciętność. Zaczynamy dostrzegać piękno w sobie i to że zasługujemy na to aby nasze ciało było traktowane z szacunkiem i miłością.

Każdy z nas nosi w sobie tak wiele wstydu i odrzucenia jeśli chodzi o nasze ciało. A kult sztucznego piękna poprawianego przez fotoshopy jeszcze to potęguje.

I gubimy gdzieś to, że piękno jest właśnie w tym, że każdy z nas jest inny. Że nasze niedoskonałości są nimi tylko dlatego, że ich nie lubimy w sobie.  Bo kiedyś ktoś, rodzice albo rówieśnicy albo społeczeństwo wrzucili nam program, że coś z nami jest nie tak. Że jest w nas coś brzydkiego, coś co powinniśmy ukrywać, maskować, tuszować. I pewne części naszych ciał oceniliśmy jako odpychające, niedoskonałe, nieładne, wstydliwe i w ten sposób odcięliśmy się i wyrzuciliśmy z naszej świadomości całkiem sporą część siebie samych.

I gdy wyjdziemy poza te kłamstwa, którymi karmią nas media, o tym jak wygląda ideał piękna i co zrobić aby się do niego dopasować, wtedy pojawia się taki wewnętrzny głos, który mówi że tak naprawdę to wszystko z nami w porządku. A gdy zaczynamy akceptować w pełni i kochać nasze ciało to odwdzięcza się ono tym, że czujemy się w nim coraz lepiej, swobodniej, a nasze komórki młodnieją i stają się zdrowsze. I tak naprawdę nie potrzebowaliśmy chirurgów plastycznych, drogich kosmetyków, czy specjalnych ubrań, ale wystarczyła zmiana myślenia i przekonań o sobie. Tak mało a jednocześnie tak ogromna zmiana.

Akceptując nasze słabości, nadwagę, większy brzuch, krzywe nogi, małe piersi, zmarszczki, blizny, znamiona  (itd, itd…) zaczynamy czerpać siłę z tego jacy jesteśmy i nie staramy się być za wszelką cenę kimś innym.

KS